Z Sipińską na Froncie Morges
Tekst do Wieczoru Wrocławia. Kwiecień 2003.
Urszulę Sipińską poznałem w czerwcu 1981 roku w poznańskim kinie „Grunwald" podczas próby generalnej z poznańską orkiestrą radiową Zygmunta Mahlika, próby generalnej koncertu debiutów na Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Po wykonaniu piosenki „Kurna chata" krążąca za kulisami popularna piosenkarka, z pochodzenia Poznanianka - Urszula Sipińska pogratulowała mi piosenki. To było moje pierwsze spotkanie z popularną gwiazdą.
Następne spotkanie odbyło się również w Poznaniu w klubie Poznańskiej Estrady „Na pięterku", gdzie grałem swój recital z Markiem Materną - akompaniatorem. Urszula Sipińska przyszła na mój recital z przystojnym mężczyzną. Rozpoczynając swój program powiedziałem, że bardzo mi jest miło powitać na widowni najpopularniejszą i moim zdaniem najlepszą piosenkarkę polską Urszulę Sipińską! Ula dostała serdeczne oklaski. Po koncercie szybko pożegnaliśmy się z Ulą i pojechaliśmy do Wrocławia, I byłbym o tym miłym spotkaniu w Poznaniu zapomniał, gdyby nie Ula, która za parę dni zadzwoniła do mnie z propozycją wspólnego występu na balu sylwestrowym dla Polonii w Szwajcarii. To było w październiku, do Sylwestra był jeszcze szmat czasu. Zgodziłem się licząc na to, że Ula po prostu zapomni!
Nie zapomniała! Umówiła się na kilka dni przed Sylwestrem z Markiem Materną na próbę u siebie w mieszkaniu w Poznaniu. Zadzwoniła do mnie, że wyjeżdża w Sylwestra rano po mnie do Wrocławia i jedziemy na Sylwestra do Szwajcarii. Byli u mnie pod domem koło południa. Ruszyliśmy na Poznań. Potem minęliśmy mój rodzinny Lwówek z cmentarzem rodziców, potem było przejście graniczne w Świecku, Drezno. Zakwaterowaliśmy się w miłym hoteliku w rynku, rozpakowaliśmy się i poszliśmy do sali balowej, która już była przybrana. Około 20-tej zainstalowała się orkiestra i zaczęli napływać pierwsi goście. Około 10 tej Ula Sipińska zaczęła swoją działalność wodzirejską. Szło jej to nad podziw składnie. Mnie Sipińska przedstawiła, ale jeszcze nie prosiła na scenę. Poprosiła mnie dopiero w Nowym Roku.
Bal trwał do białego rana. My z Ulą jako wodzireje poszliśmy spać ostatni. Zamówiłem sobie w recepcji budzenie na 14-tą, bo na 15-tą umówiłem się z miejscowym Polonusem, który obiecał zawieźć mnie do Morges, która to miejscowość nad Jeziorem Lemańskim była siedzibą Frontu Morges - antypiłsudczykowskiego ugrupowania politycznego, na czele którego stał kompozytor Ignacy Paderewski.
Obudzono mnie zgodnie z życzeniem o 14-tej. O 15-tej podjechał Janusz, który zawiózł mnie do Morges. W Morges pozostał po Paderewskim tylko stojący w rynku pomnik sławnego kompozytora. Willa Paderewskiego, w której zbierali się członkowie Frontu Morges została zburzona w trakcie budowy estakad pod autostradę. Tak zakończyła się jedna z moich najciekawszych w życiu nocy sylwestrowych, za którą jestem wdzięczny Uli Sipińskiej.