Mój życiorys
Urodziłem się 6-go czerwca 1945 roku, w pierwszą rocznicę D-day, to znaczy lądowania Aliantów w Normandii, w miejscowości Lwówek Wielkopolski, na Kresach Zachodnich II Rzeczypospolitej. Moje rodzinne miasteczko, jedno z najmniejszych w Wielkopolsce, leżące przy szlaku E4 - międzynarodowym szlaku komunikacyjnym Wschód-Zachód, łączącym Lizbonę, Madryt, Paryż, Berlin i Warszawę z Moskwą...
W 1945 roku Lwówek nie miał jeszcze obwodnicy. Tak więc międzynarodowy ruch przebiegał przez centrum Lwówka, to znaczy przez Rynek, na którym stał i stoi do dziś murowany zegar, pokazujący upływ czasu na cztery strony świata. Kobiety Lwóweckie od niepamiętnych czasów spędzały większą część dnia w oknach swoich domów, leżąc na pięknie wyszywanych poduszkach i obserwując ruch europejski.
W 1807 roku ulicami Lwówka Wielkopolskiego przewalały się idące na I-szą wojnę polską wojska napoleońskie. Dziedzic leżącej pod Lwówkiem wioski Posadowo, ordynat Melchior hrabia - Korzbok Łącki, jak głosi do dziś epitafium na ścianie kościoła parafialnego we Lwówku pod wezwaniem Wniebowstąpienia Pańskiego "(...) pułkownik Pułku ułanów, który własnym sumptem ufundował", wniósł swój udział do walk o przyszłe Wielkie Księstwo Poznańskie. W czerwcu 1945 roku przez Lwówek przewalały się dwie armie radzieckie. Pierwsza wracała z Berlina, po kończącym II wojnę światową zdobyciu berlińskiego Reichstagu. Druga, w kierunku przeciwnym, rok po zakończeniu II wojny światowej szła ciągle siłą inercji "na Bierlin".
O fakcie urodzin syna ojciec mój powiadomił miejski magistrat, gdzie ciągle jeszcze urzędował "russkij kammandir goroda Lwówek". Ojciec otrzymał wypisany po rosyjsku na niemieckim druczku akt moich urodzin. Dostał też zwyczajowo na chrzciny wiaderko wódki i miskę masła.
W Lwówku Wielkopolskim spędziłem całe dzieciństwo i młodość. Tu zdobyłem wykształcenie podstawowe. Miasteczko Lwówek nie miało żadnej szkoły średniej. W ogólniaku w odległych o 8 kilometrów od Lwówka Pniewach uzyskałem wykształcenie średnie i w 1963 roku zdałem maturę.
Na świadectwie maturalnym miałem same piątki, z wyjątkiem języka niemieckiego, z którego miałem czwórkę. Wykładowca języka niemieckiego, dyrektor pniewskiego ogólniaka niejaki Pietz, tak mnie uspokajał: "Na Herr Katschmarek! Aus Deutsch, z języka niemieckiego, piątkę u mnie to mógłby mieć Goethe und może ewenturlich Heine oder Schiller!"
Na wykształceniu średnim byłaby się skończyła moja edukacja, gdyby nie ingerencja wuja Leona Łeszyka, wrocławskiego pioniera, jednego z dyrektorów "Elwro". To on namówił mnie żebym pojechał do Wrocławia i zdawał egzamin wstępny na Politechnikę. Pojechałem i zdałem egzamin, stając się jesienią 1963 roku studentem pierwszego roku wydziału Łączności, potem Elektroniki Politechniki Wrocławskiej. Tu zetknąłem się z Tadeuszem Drozdą - studentem wydziału Elektrycznego, z którym razem, około roku 1970 założyliśmy Kabaret Politechniki Wrocławskiej "Elita".
Około roku 1970 napisałem tekst i muzykę piosenki "Kurna chata", która zdołała zakwalifikować Kabaret "Elita" na Opolski Festiwal Polskiej Piosenki, gdzie zdobyła jedną z głównych nagród - nagrodę Prezesa Radiokomitetu, co otworzyło "Elicie" drzwi do ogólnopolskiej kariery.
Zaraz po sukcesie opolskim zainteresowało się młodym, studenckim Kabaretem Polskie Radio, a zwłaszcza Andrzej Waligórski, kierownik wrocławskiego magazynu rozrywkowego "Studio 202". W 1973 roku Jan Kaczmarek, a w latach następnych cała "Elita", otrzymała pracę w magazynie Andrzeja Waligórskiego. Poprzez znajomości nawiązane na "Famie" z warszawskim satyrykiem Marcinem Wolskim, "Elita" nawiązała trwające do dziś przyjacielskie stosunki z warszawskim Programem III Polskiego Radia. Produkcje "Elity" ukazywały się najpierw w Ilustrowanym Tygodniku Rozrywkowym, tak zwanym ITRze, potem w magazynie "60 minut na godzinę", wreszcie w ukazującym się po dziś dzień magazynie "Zsyp" w programie I Polskiego Radia, a zwłaszcza w Ogólnopolskim Wydaniu "Studia 202". Poczesnym owocem tej wieloletniej współpracy jest szereg piosenek "Elity", które przyniosły jej ogólnopolski rozgłos. Należy tu wymienić piosenki z tekstami, a nieraz również z muzyką Jana Kaczmarka. Prócz "Kurnej chaty" należy tu wymienić "Polskie Strzechy" - czyli "Nie angielskie, nie kreolskie", "Zerowy bilans czyli Pero, pero", "Czego się boisz głupia", "Do serca przytul psa", "Ballada o mleczarzu", "Wapno", "Co się zżera w jeziorze", "Oj naiwny", "Walc śnieżynek", "Nasza litania", "Europa" i wiele, wiele innych piosenek z muzyką Włodzimierza Plaskoty, Bogusława Klimsy i syna - Jacka Kaczmarka.
Po śmierci Andrzeja Waligórskiego w 1992 roku, "Elita" kontynuuję dzieło Andrzeja, przygotowując ciągle nowe i nowe audycje "Studia 202".